sobota, 24 stycznia 2015

Sukienka na studniówkę lub bal karnawałowy.

Już nie mogę dłużej czekać z napisaniem tego posta a to dla tego iż chciałam do kompletu mieć zdjęcia ze studniówki na którą pojechała moja najmłodsza córka,do chłopaka aż do Słupska w Pomorskim(dawniej Koszalińskie).Przyjedzie dopiero 29 stycznia,a ja tak bardzo chcę Wam pokazać efekt mojej pracy nad tą sukienką.Mam zdjęcia zrobione w domu są także bardzo ładne.
16 STYCZNIA odbyła się studniówka,obiecałam córce że nie pokarzę zdjęć wcześniej,musiałam
się dostosować i dotrzymać danego słowa.
Podczas szycia tej sukienki tak mi się czas poprzestawiał,że pomyliłam datę wyjazdu córki i jej chłopaka(spędził u nas święta i Nowy Rok),myślałam że wyjeżdżają z wtorku na środę w nocy,okazało się iż jadą w nocy z poniedziałku na wtorek.Panie które szyją wiedzą jak ważny jest jeden dzień podczas szycia,mi on uciekł.             Sukienka w sobotę jeszcze była w proszku,po kilku miarach,
Najgorsze było wykończenie,a na dodatek obiecałam Dawidowi (tak ma na imię chłopak córki)uszycie krawata z tej samej tkaniny co kokardka przy sukience.
Zaczęłam szyć sukienkę przed świętami,ale opieka nad wnuczkami,szycie księżniczek,spowodowało
że szyłam ją małymi kroczkami.Czekając na córkę aż przyjdzie z pracy aby zaakceptowała to co uszyłam,i przymierzyła,w tym czasie szyłam sukienki balowe wnuczkom..Tydzień przed świętami zaprzestałam szycia.Dopiero po Nowym Roku zaangażowałam się na poważnie.Szyłam w każdej wolne chwili,
nie raz i do północy,nie przesadzam.W poniedziałek popołudniu sukienka była gotowa.
Bardzo miłym dla mnie zaskoczeniem było to iż córka niczemu się nie sprzeciwiała gdy coś krok po kroku wykonałam ,uszyłam przy sukience,podobało jej się wszystko co proponowałam lub zmieniłam z oryginału.
Ale,ale obiecałam sobie dzisiaj że nie będę się rozpisywać,ale to się tak nie da przecież jakiś wstęp
musi być.Kończę pisanie wstępu a zaczynam po kolei od zdjęć.
Efekty mojej pracy oceńcie Wy moje czytelniczki.


Czyż nie jest piękna?
Moja córka nie lubi pozować mi do
zdjęć,ale nie miała wyjścia.




Na pewno gdy zobaczyłyście te zdjęcia
przyznacie mi rację że nie przesadzałam
pisząc iż była pracochłonna.















Góra sukienki od piersi w górę to naszywane ręcznie aplikacje wycięte z gipiury.
Na tiulu także,było ich aż 28 pojedyńczych
aplikacji,wszystkie w koło naszywane ręcznie ściegiem dzierganym.

















Tak przygotowana sukienka do pierwszej miary.








Wycięte róże a było ich sporo do wykończenia dekoltu.
 Natomiast takie wycięte aplikacje
naszywane były na tiul.
 Góra sukienki,aplikacje naszywałam na spodniej tkaninie bardzo ale to bardzo elastycznej,takiego samego koloru co gipiura,udało się ją mi kupić u nas w miejscowym sklepie.Natomiast tiul kupiłam
przez internet,miał 2.80cm.szer.bo to był welonowy.Skroiłam 5 warstw z pełnego koła,plus na sam spód jedno koło tiulu sztywnego,spód zakończony taftą sztywną,także z całego koła.

Aby dobrze uchwycić długość do talii musiałam wszyć zamek,nie doszywając go do końca,ponieważ górną część sukienki z dolną ma łączyć pasek ale niewszywany,jest nałożony po połączeniu góry z dołem a tylko z tyłu razem wszyty z sukienką, z tyłu do zamka.
Podczas gdy już miałam pięknie to uszyte,pasek równo,wszystko idealnie nawet nie wiecie co mi się przydarzyło.
Podczas zasuwania zamka na wysokości wszytego paska,zamek się
rozeszedł,popsuł się.Wyobrażacie sobie taką sytuację,sobota wieczór,
jeszcze tyle do skończenia,sklepy pozamykane i co miałam robić.
Wertowanie w szafie za idealnym zamkiem oczywiście ważny kolor.
Znalazłam,sukienkę o takim samym kolorze moją,w której byłam raz
na Komunii Świętej.Wyprułam zamek i wszyłam od początku do sukienki,z tym że już przy pasku nie wszywałam go tak głęboko,ale nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre ,zamek pierwszy był trochę za jasny,natomiast mój pasował kolorystycznie idealnie.
Zdjęcie gipiury,cześć góry i tkanin potrzebnych do uszycia sukienki.



 tiul,tafta skrojone z całego koła.

 Górę sukienki założyłam na manekin aby spodnia tkanina była rozszerzona tak jak na figurze,i w każdy prześwit upinałam wzory z wyciętych różyczek.



W każdej różyczce było wbitych kilka szpilek.



                              Zdjęcie spodu.
 Dekolt tyłu przed wykończeniem.
Wszystkie warstwy dołu sukienki,na linii talii
lekko umarszczyłam równo.

Tu natomiast wszycie zamka(tego co się
rozeszedł)wraz z paskiem.


Przymiarka paska,dokładne dopasowanie i z przodu i z tyłu.

Każdy brzeg różyczek dziergałam ręcznie nitką
jedwabną aby się nie strzępiły
Po tym dzierganiu czułam się jakbym wydziergała 100 dziurek pod zapięcie.
 Pomyślicie dlaczego?
otóż na próbce spróbowałam przykleić klejem do tkanin,gipiura zmieniła kolor.






Dobrze że tak zrobiłam bo co by to było jak bym od razu dała klei na sukienkę?katastrofa.Pamiętajcie miłe Panie jeśli czegoś nie jesteście pewno to najpierw wypróbujcie na próbce,czy to podczas malowania na tkaninie czy też przy zgrzewaniu żelazkiem.
 Kokardki na pasek,mała i duża.

 Gdy ich przygotowałam córka była w pracy,
musiałam czekać aż wróci i zaakceptuje.
 Kokardki zaakceptowane,przyszyte do paska na środku przodu.
 Zszyty pasek na przodzie w miejscu gdzie będą
kokardki.

Pozostał mi już ostatni etap,najbardziej
pracochłonny,aplikacje na tiulu.
Układałam ,komponowałam,cudowałam
aby było ładnie.
Każdą aplikację najpierw przypinałam
szpilkami,ile ja się ich na odpinałam to
sam Pan Bóg wie.

Dół z aplikacjami przed ich przyszyciem na stałe.






Przyszywałam na stojąco,







                                 na siedząco.
Szło to jak krew z nosa.






Czas był dla mnie nieubłagalny.Sobota wieczór a ja nawet połowy nie miałam naszyte.Wszystkie aplikacje przyszywałam ręcznie po brzegu
w koło ściegiem okrężnym łapiąc delikatnie wierzchni tiul i aplikację.
W niedzielę rano nie miałam wyjścia aby mieć pewność że zdążę  zadzwoniłam po koło ratunkowe.
Moja siostra także szyje na własne potrzeby,skończyła szkołę zawodową krawiecką.Zawsze mogę na nią liczyć w potrzebie i to nie tylko jeśli chodzi o szycie.Mamy tylko siebie,rodzice już dawno nie żyją.Jeśli potrzebowałam pomocy przy dzieciach nigdy mi nie odmówiła.
Tak samo było i teraz,przyjechała popołudniu i igły poszły w ruch.A mój maż miał zabawę z aparatem,napstrykał zdjęć że głowa mała.
Trochę było śmiechu,żartów,opowiadania humorów i tak z pomocą siostry skończyłyśmy o 21 wieczorem naszywanie aplikacji.

 Żartowałyśmy że może utworzymy kółko gospodyń miejskich.
W pewnym momencie zaczęłyśmy nawet śpiewać
aby czas szybciej zleciał,mąż włączył disko polo
w telewizorze i tak upłynęła pracowita
niedziela.
Wiem zgrzeszyłyśmy szyjąc w niedzielę,ale
Pan Bóg już nam wybaczył.
Bo gdyby nie to sukienka by się spaliła podczas prasowania.
Tak się nie stało więc zostało nam wybaczone.

 Zdaję sobie sprawę iż mój dzisiejszy post jest bardzo obszerny,długi,ale nie chciałam go rozbijać na kilka tematów,postanowiłam napisać w całości jeden.Może nie które Panie znudzę.
Zaryzykowałam,czy będziecie zainteresowane to dacie znać w komentarzach.
Ja zawsze jeśli czytam czyjegoś bloga to z zainteresowaniem od A do Z.
Jeszcze tylko pokażę Wam zdjęcie moich palcy po tym szyciu ręcznym.Siostra była zdziwiona bo ona nawet jednej ranki nie miała.Ja szyjąc ręcznie łapałam kawałki naskórków przy czubkach palców.
Dla tego odczekałam tydzień zanim zaczęłam przyszywać perełki do sukienek balowych wnuczek.
W wygojeniu naskórka pomogły mi okłady z soku aloesa.
Udało mi się z córki fecebooka ściągnąć dwa zdjęcia ze studniówki.Jak to zrobiłam że mi się udało to nie wiem ,ale zdjęcia mam.

















Krawat który ma Dawid, ja także  uszyłam.
W poniedziałek o godzinie 23 był uszyty.
Jestem pełna podziwu jak pięknie go zawiązał,wygląda jak dobierany warkocz.
Jeśli będą Panie zainteresowane
jak uszyć krawat chętnie poświęcę
wpis temu tematowi.
Mam zrobione kilka zdjęć podczas jego szycia.
Napiszcie czy byłybyście zainteresowane.



A tak na marginesie mojego zakończenia,czyż nie są piękni
i szczęśliwi,młodość,
wróciły wspomnienia.

piątek, 23 stycznia 2015

Jak ubrać dziewczynkę na bal przedszkolaków?

Dziś chcę zakończyć temat szycia sukienki księżniczki Zosi. Ale za nim zakończę ten temat chcę Wam pokazać kilka zdjęć z mojego archiwum. Stroje które ja szyłam dla swoich
dzieci a które nadal są efektowne dla dzisiejszych małych strojniś.
                                                      Zaczął się okres karnawałowy nie tylko dla dorosłych ale także dla tych dam najmłodszych,one bardziej to przeżywają niż my dorosłe już kobiety,dla niektórych jest to pierwszy bal,dla innych kolejny rok na ubranie czegoś pięknego i wykwintnego.
 Strój arabski,z szyfonu i atłasu,koronę także można wykonać samemu,cały ten ubiór uszyłam i wykonałam dla najstarszej wnuczki.               Mały pajacyk.


                   Mała księżniczka arabska,córka Ola










Marysia 
już jako starsza chciała być księżniczką.
W  wielu regionach Polski bardzo ładnie dzieci wyglądają w ubiorach regionalnych,ludowych.20 lat temu ja uszyłam najmłodszej córce strój krakowski.Zachwyciła tym ubiorem całe grono pedagogiczne w żłobku.
Ale strój królewny Śnieżki uważam iż jest nadal aktualny,szyłam tę sukienkę bardzo długo,szczególnie dał mi trochę popalić stojący kołnierz,jaskółki sama malowałam.
Moje zdjęcia zrobiłam ze zdjęć które mam w albumach,może nie są zbyt ładne jakościowo ale mogą pomóc w zaprojektowaniu uszycia stroju dla córci lub wnuczki.




A tak wyglądają różne księżniczki razem.
Dla zainteresowanych pragnę napisać iż jest to zdjęcie z karnawału we Włoszech.Dzieci przebrane za co tylko dusza zapragnie bawią się na głównym placu w mieście,wraz z rodzicami.Są organizowane różne występy,konkursy,zabawy.
Taka impreza trwa bardzo długo kończy się fajerwerkami.
Mnie bardzo się podoba sylwester we Włoszech,osoby które spędzają go w domu o północy wychodzą przed dom,także wszyscy sąsiedzi i piją wspólnie szampana,składają sobie życzenia,jest bardzo miło i zabawnie.Na koniec całe rodziny
strzelają fajerwerki.          Któregoś roku już w Polsce, ja w raz z mężem wyszliśmy przed dom o północy,owszem sąsiedzi  wyszli ale każdy przed własną posesją strzelał fajerwerki nie zwracając uwagi na sąsiadów.Miałam nadzieję że ktoś do nas podejdzie,nic z tych rzeczy.Z sąsiadami a szczególnie ja mamy dobre relacje ale na co dzień każdy sobie" rzepkę skrobie".
Napisałam to tak poza tematem,mam nadzieję że troszkę zainteresowałam kogoś.Bo przecież nie tylko szyciem żyjemy.

                                          Córka Iza pierwsza klasa podstawówki,
i Ola najmłodsza córka.



Wracam do tematu stroi karnawałowych,
z tego stroju korzystały moje dwie córki i najstarsza wnuczka.
Strój księżniczki z bajki o Aladynie.
Te zdjęcia są najgorszej jakości ale może coś podpatrzycie.














Piękna jest także prosta i efektowna sukienka z tiulu w groszki.Góra może być z koronki,dół z tiulu skrojony z całego koła,uszczęśliwi każdą dziewczynkę.

 Strój obojętnie jakiej księżniczki,
nasze małe dziewczynki w każdej będą
wyglądać pięknie.
 Czy też strój małej baletnicy,skromny a ile wdzięku na małej
tancerce.
                                                                                                                        
 Ale najbardziej dumna jestem z sukienki Kopciuszka,jest w niej tyle uroku,wdzięku, już nie mówiąc
o mojej pracy i poświęceniu(szyłam ją w wolnych chwilach prawie pół roku)




To w tej sukience moja wnuczka została mis balu.                                











Obecnie skończyłam już (nareszcie) dwie sukienki Księżniczki Zosi.
Jedna z moich czytelniczek zapytała mnie ile potrzeba materiału na taką sukienkę.
Przepraszam,gapa ze mnie że nie napisałam w pierwszym poście gdy zaczęłam pisać na temat tej sukienki.
Już piszę ,na dwie sukienki kupiłam 3m satyny jasnej lila i 60cm.satyny ciemniejszej fioletowej.
Tak się zastanawiałam co jeszcze mogłabym Wam pokazać z szycia tych sukienek?
Zostały mi tylko zdjęcia jak wycinałam w dolnej części wierzchniej sześć (ja tak ich nazywam)języczków,możecie się śmiać,ale taka nazwa mi przychodzi tylko do głowy.
Cały okrąg dołu podzieliłam na cztery(odejmując na szwy boczne)i wyszło mi 3 szerokości języczków.Teraz to dopiero się uśmiejecie gdy zobaczycie czym odrysowywałam te języczki,no to popatrzcie.Nie mam cyrkla ani tak dużego krzywika więc poradziłam sobie starym sposobem odrysowując dół kół po szklanej paterze do tortu,każdy sposób jest dobry,liczy się końcowy efekt.
A wymiary patery idealnie pasowały do moich wyliczeń.Wszystko inne nie zdało egzaminu.

 Po odrysowaniu kontur poprawiłam wszystkie linie.
Połączyłam szpilkami przód z tyłem
i wycięłam razem.
Tak wyglądały po skrojeniu,przód i tył.
 Jeszcze dla pewności nałożyłam na siebie wszystkie" języczki"i jeśli były jakieś nierówności poprawiłam nożyczkami.
Następnie tak samo skroiłam spód z organtyny do odszycia.








 Martynka szaleje przy drugiej mierze.
 Gotowa sukienka już ze wszystkim,naszyte perełki,ta sukienka pojechała do Jarosławca(Lubelskie)
dla Hani,28stycznia bal w przedszkolu,zerówka.
 Środek dołu sukienki z perełkami.






                                      Dół gotowy,z kołem.


Góra sukienki po wykończeniu.






Obie sukienki wyszły mi identycznie.Te same perełki ,takie
same dodatki.
Jak będą się prezentować na sali balowej na pewno nie omieszkam pokazać zdjęć w innym poście.
Bale dopiero się zaczynają więc może któraś z Pań skorzysta
z moich projektów.

Tworzę i szyję dla siebie i własnej satysfakcji,dając radość
moim bliskim.
 Podczas szycia zapominam o całym świecie,mija stres i zdenerwowanie.Jestem tylko ja i moja
maszyna.Moją twórczość opisuję na blogu,pragnę aby bardzo dużo dziewcząt i Pań skorzystało
z moich rad i sposobów szycia.Wiem że Wy także potraficie ale jeszcze o tym nie wiecie,aby się przekonać musicie spróbować.Uszycie prostej rzeczy da Wam wiele satysfakcji,i tak krok po kroku
uszyjecie wiele własnych kreacji.Tego Wam życzę a ja Wam w tym pomogę,piszcie do mnie,pytajcie
chętnie odpowiem w komentarzach.














Moja lista blogów

Ciekawe artykuły

Szukaj na tym blogu

szycie od A do Z

Powered By Blogger