poniedziałek, 26 grudnia 2016

Cztery modele spódnic,ta sama tkanina.

Wybaczcie moją długą nieobecność.
Jestem sama na siebie zła,bo od dłuższego czasu zaniedbuję bloga i Was.To nie jest tak że mi się znudziło,lub że mi się nie chce,absolutnie to nie tak.
Od kąt pracuję razem z córką łącząc sklep z przeróbkami ,nie mam na nic czasu.Do domu wracam zmęczona,wyczerpana a bywa i tak że zabieram kilka przeróbek do domu aby wyrobić się w terminie.
Czasami myślę sobie po co mi to było,zamiast odpoczywać,cieszyć się wnukami,ja w tym wieku jeszcze zachciało mi się popracować.Ale są chwile i to wówczas gdy moje stałe klientki są zadowolone,dziękują mi że jestem,że wychwalają mnie do wszystkich znajomych,to dla takich chwil myślę sobie że warto komuś pomóc.Tym bardziej ,tam gdzie ja mam przróbki nie ma takich usług w pobliżu.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak dużo ludzi korzysta z moich usług,a szczególnie przed świętami.
Skróciłam o dwa dni wolne przed świętami bo każdy chciał jeszcze skrócić spodnie na święta,a już nie mówiąc ile metrów firanek uszyłam.Zwężenie spódnicy,skrócenie,ratowanie sukienek i.t.p.
Gdyby tylko na to wszystko złożyła się praca ale mieliśmy w domu kilka zmartwień i kłopotów.

Bardzo jest mi przykro że nie mogłam Wam złożyć życzeń świątecznych,w czwartek choroba tak mnie
rozłożyła że prawie przeleżałam oba dwa dni świąt.Odwołaliśmy wszystkie rodzinne spotkania.
W tym roku wirus uczepił się całej naszej rodziny.Najpierw chorowała wnuczka Martynka,póżniej zachorował narzeczony córki,mąż dostał skierowanie do szpitala z podejrzeniem nowotworu,zanim zrobili
mu wszystkie badania w domu mieliśmy wielki problem.Opieka nad wnukami spadła na mnie,bo Martynka nie chodziła do szkoły.Córka w sklepie przyjmowała przeróbki które szyłam wieczorami w domu.
Myślami byłam przy mężu,badania wykluczyły nowotwór ale musi się leczyć i też nie mamy pewności czy samo leczenie wystarczy ,może być tak że bez operacji się nie obejdzie.Ze szpitala wyszedł w czwartek przed świętami no i oczywiście złapał wirusa od nas.
Ja w dzień wigilijny ledwie stojąc na nogach lepiłam pierogi,gotowałam i piekłam ale skromniej niż w poprzednich latach.
Ale nie o tym dziś chciałam Wam pisać.Nie jestem osobą narzekającą,znamy się już parę lat i wiem że moje czytelniczki mają prawo wiedzieć dlaczego ich zaniedbałam.
Mam tyle planów co do bloga,tyle przygotowanych postów i rad ale czas wszystkie plany niszczy.
Nigdy nie ma tak jak by się chciało,życie ciągle daje w kość.Mało jeden problem,wiem problemy i kłopoty
chodzą parami ,wierzcie mi jest to święta prawda.
We wrześniu gdy miałam więcej czasu wieczorami,uszyłam z własnej tkaniny pięć spódnic,każda inna.
Sprzedały się od razu.
Jednak jedną zostawiłam sobie nie mogłam się oprzeć jej urokowi.
Mam dla Was zagadkę zgadnijcie która spódnica mnie tak zauroczyła że zapragnęłam zostawić dla siebie.
 Kratka którą miałam w szafie,bardzo duży kupon.Pierwsza spódnica skrojona ze skosu.
 Drugą uszyłam łącząc boki tkaniny ze skórą ekologiczną.Dół spódnicy wykończyłam podwójnym paskiem.
 Na dole ozdobiłam takimi o to frędzlami,ta spódnica sprzedała się od razu gdy córka ubrała nią manekina.


 Jedną spódnicę uszyłam z innej tkaniny,szyjąc spódnice pamiętałam o wszyciu odpowiednich rozmiarów,
wszywałam także zawieszki.
Każda spódnica od spodu miała przyszytą podszewkę.
 Ostatnią spódnicę uszyłam z tego co mi pozostało z tkaniny
Z przodu wszyłam zamek.



Obok jest model jednej spódnicy z innej kratki.
Szyjąc zwracałam szczególną uwagę na to aby kratka wszędzie mi pasowała ,na bokach,przy wszywaniu zamka i na dole spódnicy.

 W październiku uszyłam sobie ponczo.   Bardzo prosty model ,szybko się go szyje,w ciągu godziny miałam pozszywany i wykończony.Uszyłam go z polaru,szyję i mankiety wykończyłam miśkiem(futerkiem).




 Jest tylko jeden problem na uszycie takiego poncza potrzeba aż  2,5m.tkaniny.Nie ma potrzeby kroić ze skosu.Przody mają zapięcie przy szyi.







Przedstawiam Wam kilka zdjęć z mojej pracy.

Nie zdążyłam dla Was z życzeniami świątecznymi,obiecuję poprawę za rok.
Ale życzenia noworoczne są dla mnie równie ważne.

 Przesyłam najserdeczniejsze życzenia
wszystkiego najlepszego w nowym roku.
Sukcesów zawodowych i spełnienia w życiu prywatnym.
Wszystkiego dobrego!Roku bez trosk i zmartwień,życia w miłości, przyjaźni i szczęściu.
Oby najskrytsze marzenia znalazły urzeczywistnienie,
a każdy dzień przynosił tylko radość i uśmiech.Wielu sukcesów, odważnych marzeń,
mądrych decyzji, satysfakcji, spokoju
i pomyślności na cały nadchodzący 2017 rok.
       
W Nowym Roku życzę Wam
12 miesięcy zdrowia,
53 tygodni szczęścia,
8760 godzin wytrwałości,
525600 minut pogody ducha
i 31536000 sekund miłości!



     Pamiętam o Was zawsze,piszcie do mnie.
P.S
A czy wiecie już która spódnica najbardziej mnie się spodobała?
Dla ułatwienia odpowiedzi,nie opisywałam tej spódnicy ale jest zdjęcie.
Dziś żegnam się z Wami nowy post na pewno będzie w Nowym Roku.
Ja mam tylko jedno marzenie ,aby był szczęśliwszy i zdrowszy.
Nie mam żadnych postanowień no może jedno zadbać bardziej o siebie.                                 





.








sobota, 1 października 2016

Sukienka wizytowa z koronki i gabardyny.

Jeśli przeczytacie mój dzisiejszy wpis do końca to wybaczycie mi moją nieobecność,najdłuższą od trzech lat.
Bardzo wiele zmieniło się w moim życiu,szczególnie zawodowym.
Moja najmłodsza córka otworzyła sklep z nową i używaną odzieżą,mnie zatrudniła na półetatu na przeróbki krawieckie.Z dofinansowania kupiła mi nowy overlock.Ma 30-ści ściegów,jak na razie wypróbowałam
pięć.Powinnam go mieć 20-ścia lat temu.
Córka po zakupie odzieży sortowanej,postanowiła aby całą odzież prać,aby była świeża i pachnąca,pracy jest co nie miara,uprać wysuszyć i z powrotem pakować do worków.Tak przygotowaną odzież transportujemy do sklepu.Co dzień na bieżąco wieszają jeśli są wolne wieszaki.Jest to duży plus,ponieważ mamy dużo stałych klientek ,które często nas odwiedzają i zawsze zadowolone z zakupów.
Dla mnie urządzili mały kącik w lokalu,wyposażyli ,urządzili i szyję przeróbki.
 Nie mam chwili wytchnienia tyle mam pracy..Co drugi dzień biorę do domu i siedzę wieczorami,przygotowując sobie pracę,skracam spodnie,tego mam najwięcej,zwężam skracam spódnice,
a jeśli jest taka możliwość,poszerzam sukienki,przerabiam żakiety,lub skracam rękawy,i.t.p.
Nie przyjmuję jedynie szycia miarowego,ponieważ nie wyrabiałbym się z przeróbkami.Chętnych mam bardzo dużo,także posiadam już stałe klientki.Wśród odwiedzających spotkałam wiele znajomych z którymi się nie widziałam kilka lat,koleżanki z pracy,moje uczennice już jako dorosłe kobiety,z dziećmi.Są to bardzo przyjemne chwile,rozmowy,pytania,pozdrowienia.Pewnego dnia odwiedziła sklep koleżanka z podstawówki.
Dla takich chwil warto tam być,między ludźmi,są chwile miłe ale i męczące.
Gdy wracam do domu jestem wykończona a na dodatek co drugi tydzień jestem do 20-ej godziny z wnukami gdy córka ma drugą zmianę,muszę z Martynką odrabiać lekcje bo mąż do tego nie ma cierpliwości.
Czy  rozumiecie teraz moją nieobecność?,oczywiście wiele razy siadałam do laptopa aby napisać do Was,pewnego wieczoru możecie wierzyć lub nie pisząc co raz wolniej na klawiaturze zasnęłam na siedząco.
Obudziłam się gdy uderzyłam czołem o ekran.Śmieszna sytuacja,ale prawdziwa.
Syn ma do mnie żal że za rzadko odwiedzam jego rodzinę,serce mi pęka ale czasu kupić się nie da.
Ale prawdopodobnie wszystko wróci do dawnego życia bo córka ma już inne plany.Oczywiście finansowo jest nam teraz o wiele lżej ale przecież pieniądze to nie wszystko.Zeszczuplałam prawie siedem kilo.
A o to parę zdjęć z mojej i córki działalności.









 Coverlock był prezentem na Dzień Matki.



Życie moje od pół roku wywrócone jest do góry nogami.Najgorszy był pierwszy miesiąc,później  małymi krokami dzień po dniu szło co raz lepiej.Były dni że miałam momentami już dosyć,zmęczenie dawało mi się we znaki.Bo przecież nie tak łatwo zmienić swoje przyzwyczajenia.
Przed rozpoczęciem pracy uszyłam sobie sukienkę na 90-ąte urodziny teściowej .
Model tej sukienki ściągnęłam z któregoś czasopisma.Zrobiłam formę sama na własne miary,skroiłam i uszyłam.




 Zdjęcie przedstawia tył sukienki.

 Tu natomiast dół,tył jest dłuższy od przodu ,ale nie zbyt dużo.
                                                                Tył
                                    Podkrój szyi z przodu,wykończony skośną wiązanką.
                               Wiązanka zakończona z tyło w formie kokardy.
                                  Tył po wykończeniu.

 Zdjęcie rodzinne wraz z babcią.

                                    Dziewiędziesiąt lat mamy,babci i prababci.
Piękne bukiety od całej rodziny i znajomych.
 Sukienka moja uszyta jest identycznie według modelu nic nie zmieniałam, o przepraszam zmieniłam tylko kształt dołu.
Dziś będę już kończyła mój post,oczy odmawiają posłuszeństwa.Jeszcze tylko jedno zdjęcie ,tak wyglądam dziś w dniu moich 60-ątych urodzin.





 Muszę Wam pokazać te zdjęcia ,zakończę mój wpis na wesoło.To moje wnuki szaleją na podwórku po burzy,miały radości co nie miara.A mnie wróciły wspomnienia z własnego dzieciństwa.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie,mam nadzieje iż niebawem znajdę chwile czasu aby dla Was napisać.
Wasze komentarze będą dla mnie ukojeniem i miłym dla mojej duszy odlotem.










Moja lista blogów

Ciekawe artykuły

Szukaj na tym blogu

szycie od A do Z

Powered By Blogger