16 STYCZNIA odbyła się studniówka,obiecałam córce że nie pokarzę zdjęć wcześniej,musiałam
się dostosować i dotrzymać danego słowa.
Podczas szycia tej sukienki tak mi się czas poprzestawiał,że pomyliłam datę wyjazdu córki i jej chłopaka(spędził u nas święta i Nowy Rok),myślałam że wyjeżdżają z wtorku na środę w nocy,okazało się iż jadą w nocy z poniedziałku na wtorek.Panie które szyją wiedzą jak ważny jest jeden dzień podczas szycia,mi on uciekł. Sukienka w sobotę jeszcze była w proszku,po kilku miarach,
Najgorsze było wykończenie,a na dodatek obiecałam Dawidowi (tak ma na imię chłopak córki)uszycie krawata z tej samej tkaniny co kokardka przy sukience.
Zaczęłam szyć sukienkę przed świętami,ale opieka nad wnuczkami,szycie księżniczek,spowodowało
że szyłam ją małymi kroczkami.Czekając na córkę aż przyjdzie z pracy aby zaakceptowała to co uszyłam,i przymierzyła,w tym czasie szyłam sukienki balowe wnuczkom..Tydzień przed świętami zaprzestałam szycia.Dopiero po Nowym Roku zaangażowałam się na poważnie.Szyłam w każdej wolne chwili,
nie raz i do północy,nie przesadzam.W poniedziałek popołudniu sukienka była gotowa.
Bardzo miłym dla mnie zaskoczeniem było to iż córka niczemu się nie sprzeciwiała gdy coś krok po kroku wykonałam ,uszyłam przy sukience,podobało jej się wszystko co proponowałam lub zmieniłam z oryginału.
Ale,ale obiecałam sobie dzisiaj że nie będę się rozpisywać,ale to się tak nie da przecież jakiś wstęp
musi być.Kończę pisanie wstępu a zaczynam po kolei od zdjęć.
Efekty mojej pracy oceńcie Wy moje czytelniczki.
Moja córka nie lubi pozować mi do
zdjęć,ale nie miała wyjścia.
Na pewno gdy zobaczyłyście te zdjęcia
przyznacie mi rację że nie przesadzałam
pisząc iż była pracochłonna.
Góra sukienki od piersi w górę to naszywane ręcznie aplikacje wycięte z gipiury.
Na tiulu także,było ich aż 28 pojedyńczych
aplikacji,wszystkie w koło naszywane ręcznie ściegiem dzierganym.
Wycięte róże a było ich sporo do wykończenia dekoltu.
Natomiast takie wycięte aplikacje
naszywane były na tiul.
Góra sukienki,aplikacje naszywałam na spodniej tkaninie bardzo ale to bardzo elastycznej,takiego samego koloru co gipiura,udało się ją mi kupić u nas w miejscowym sklepie.Natomiast tiul kupiłam
przez internet,miał 2.80cm.szer.bo to był welonowy.Skroiłam 5 warstw z pełnego koła,plus na sam spód jedno koło tiulu sztywnego,spód zakończony taftą sztywną,także z całego koła.
Podczas gdy już miałam pięknie to uszyte,pasek równo,wszystko idealnie nawet nie wiecie co mi się przydarzyło.
Podczas zasuwania zamka na wysokości wszytego paska,zamek się
rozeszedł,popsuł się.Wyobrażacie sobie taką sytuację,sobota wieczór,
jeszcze tyle do skończenia,sklepy pozamykane i co miałam robić.
Wertowanie w szafie za idealnym zamkiem oczywiście ważny kolor.
Znalazłam,sukienkę o takim samym kolorze moją,w której byłam raz
na Komunii Świętej.Wyprułam zamek i wszyłam od początku do sukienki,z tym że już przy pasku nie wszywałam go tak głęboko,ale nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre ,zamek pierwszy był trochę za jasny,natomiast mój pasował kolorystycznie idealnie.
tiul,tafta skrojone z całego koła.
Górę sukienki założyłam na manekin aby spodnia tkanina była rozszerzona tak jak na figurze,i w każdy prześwit upinałam wzory z wyciętych różyczek.
Zdjęcie spodu.
Dekolt tyłu przed wykończeniem.
Wszystkie warstwy dołu sukienki,na linii talii
lekko umarszczyłam równo.
Tu natomiast wszycie zamka(tego co się
rozeszedł)wraz z paskiem.
Każdy brzeg różyczek dziergałam ręcznie nitką
jedwabną aby się nie strzępiły
Po tym dzierganiu czułam się jakbym wydziergała 100 dziurek pod zapięcie.
Pomyślicie dlaczego?
otóż na próbce spróbowałam przykleić klejem do tkanin,gipiura zmieniła kolor.
Dobrze że tak zrobiłam bo co by to było jak bym od razu dała klei na sukienkę?katastrofa.Pamiętajcie miłe Panie jeśli czegoś nie jesteście pewno to najpierw wypróbujcie na próbce,czy to podczas malowania na tkaninie czy też przy zgrzewaniu żelazkiem.
Kokardki na pasek,mała i duża.
Gdy ich przygotowałam córka była w pracy,
musiałam czekać aż wróci i zaakceptuje.
Kokardki zaakceptowane,przyszyte do paska na środku przodu.
Zszyty pasek na przodzie w miejscu gdzie będą
kokardki.
pracochłonny,aplikacje na tiulu.
Układałam ,komponowałam,cudowałam
aby było ładnie.
Każdą aplikację najpierw przypinałam
szpilkami,ile ja się ich na odpinałam to
sam Pan Bóg wie.
Przyszywałam na stojąco,
na siedząco.
Szło to jak krew z nosa.
Czas był dla mnie nieubłagalny.Sobota wieczór a ja nawet połowy nie miałam naszyte.Wszystkie aplikacje przyszywałam ręcznie po brzegu
w koło ściegiem okrężnym łapiąc delikatnie wierzchni tiul i aplikację.
W niedzielę rano nie miałam wyjścia aby mieć pewność że zdążę zadzwoniłam po koło ratunkowe.
Moja siostra także szyje na własne potrzeby,skończyła szkołę zawodową krawiecką.Zawsze mogę na nią liczyć w potrzebie i to nie tylko jeśli chodzi o szycie.Mamy tylko siebie,rodzice już dawno nie żyją.Jeśli potrzebowałam pomocy przy dzieciach nigdy mi nie odmówiła.
Tak samo było i teraz,przyjechała popołudniu i igły poszły w ruch.A mój maż miał zabawę z aparatem,napstrykał zdjęć że głowa mała.
Trochę było śmiechu,żartów,opowiadania humorów i tak z pomocą siostry skończyłyśmy o 21 wieczorem naszywanie aplikacji.
Żartowałyśmy że może utworzymy kółko gospodyń miejskich.
W pewnym momencie zaczęłyśmy nawet śpiewać
aby czas szybciej zleciał,mąż włączył disko polo
w telewizorze i tak upłynęła pracowita
niedziela.
Wiem zgrzeszyłyśmy szyjąc w niedzielę,ale
Pan Bóg już nam wybaczył.
Bo gdyby nie to sukienka by się spaliła podczas prasowania.
Tak się nie stało więc zostało nam wybaczone.
Zdaję sobie sprawę iż mój dzisiejszy post jest bardzo obszerny,długi,ale nie chciałam go rozbijać na kilka tematów,postanowiłam napisać w całości jeden.Może nie które Panie znudzę.
Zaryzykowałam,czy będziecie zainteresowane to dacie znać w komentarzach.
Ja zawsze jeśli czytam czyjegoś bloga to z zainteresowaniem od A do Z.
Jeszcze tylko pokażę Wam zdjęcie moich palcy po tym szyciu ręcznym.Siostra była zdziwiona bo ona nawet jednej ranki nie miała.Ja szyjąc ręcznie łapałam kawałki naskórków przy czubkach palców.
Dla tego odczekałam tydzień zanim zaczęłam przyszywać perełki do sukienek balowych wnuczek.
W wygojeniu naskórka pomogły mi okłady z soku aloesa.
Udało mi się z córki fecebooka ściągnąć dwa zdjęcia ze studniówki.Jak to zrobiłam że mi się udało to nie wiem ,ale zdjęcia mam.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhkesMXj61oAqekhVg_0NTiN0ZqKvtftWzbRbMTX1Sz78gNJMyPD0VyxKg253_azF-LX4OW7AhBb55GllYocso1CHPP-cXYec9k1onKwcYvQP4BSt4F_-7Bt8Il1-CwEtPazmug2K2Qlco/s280/10940490_845819522143500_8218072765107054935_n.jpg)
Krawat który ma Dawid, ja także uszyłam.
W poniedziałek o godzinie 23 był uszyty.
Jestem pełna podziwu jak pięknie go zawiązał,wygląda jak dobierany warkocz.
Jeśli będą Panie zainteresowane
jak uszyć krawat chętnie poświęcę
wpis temu tematowi.
Mam zrobione kilka zdjęć podczas jego szycia.
Napiszcie czy byłybyście zainteresowane.
A tak na marginesie mojego zakończenia,czyż nie są piękni
i szczęśliwi,młodość,
wróciły wspomnienia.